Będą parametry, będzie dobra cena...

Nie sztuką jest produkować mleko. Zyski biorą się z prawidłowych parametrów, które wraz z dostarczaną ilością, decydują o jego cenie – podkreśla Włodzimierz Jabłoński, hodowca krów z gminy Wartkowice. Większy udział kazeiny oraz tłuszczu w surowcu, uregulowany mocznik i wydajność mleczna na poziomie 11,5 tys. litrów! Wszystko to było możliwe dzięki właściwej rozbudowie stada podstawowego opartej na prawidłowo dobranym żywieniu.

Wykorzystany potencjał
Mówi się, że każde stado to odrębna historia. Ta na dobre zaczęła się w 2000 r., kiedy Włodzimierz Jabłoński przejął pieczę nad rodzinnym, piętnastohektarowym gospodarstwem w gminie Wartkowice (powiat poddębicki).

Rodzice uprawiali ziemniaki i prowadzili hodowlę krów mlecznych. Dla mnie bardziej interesująca była produkcja zwierzęca, dlatego postawiłem na bydło w pełnym tego słowa znaczeniu, i tak zostało do dziś – wspomina hodowca.


Obecnie struktura zasiewów w gospodarstwie, które prowadzi wraz z żoną, jest ukierunkowana na utrzymanie 37 wysokowydajnych sztuk. 13 hektarów zajmują łąki i pastwiska, tyle samo kukurydza, a pozostałą część – ok. 24 ha – zboża.


To właśnie pełne wykorzystanie potencjału pasz gospodarskich, poprzez wprowadzenie do mieszanki odpowiednich komponentów treściwych, stało się główną przyczyną zmian w procesie żywienia.


Filarem dawki pokarmowej w stadzie Włodzimierza Jabłońskiego jest pasza pełnoporcjowa. Wydajność mleczna utrzymuje się na wysokim poziomie, dlatego zajęliśmy się wykorzystaniem uprawianych zbóż w produkcji zwierzęcej i zwiększeniem jakości odstawianego mleka – ocenia Michał Woźniak, ekspert ds. żywienia firmy Ewrol, który opiekuje się stadem.
 

Wydajność a parametry


Średni poziom produkcji mlecznej w 2020 r. wyniósł ok. 11,5 tys. litrów. Jeżeli chodzi o wydajność krów – nie mogłem mieć żadnych zastrzeżeń, ale... wielkość produkcji to jedno. Zyski przede wszystkim biorą się z odpowiednich parametrów mleka, a te udało się podnieść, wprowadzając do dawki wartościowy komponent paszowy – zaznacza Włodzimierz Jabłoński.


Hodowca dostarcza surowiec do Spółdzielczej Mleczarni Spomlek z Radzynia Podlaskiego, w której pełni także funkcję doradczą w Radzie Nadzorczej. Jak sam twierdzi – na własnym stadzie przekonał się, że warto inwestować w pożądaną przez mleczarnie jakość mleka.


Mleczarnia premiuje wysoki poziom kazeiny i tłuszczu w mleku, dlatego wzrost tych parametrów bezpośrednio przełożył się na zysk. Warto zadbać o jego jakość i wygenerować dodatkowe pieniądze – podsumowuje hodowca.


Zawartość kazeiny wzrasta dzięki zwiększeniu proporcji białka chronionego do żwaczowego w dawce pokarmowej. Z kolei podniesienie poziomu białka ogólnego i energii z tłuszczu stymuluje poprawę parametrów mleka. Właśnie dlatego w stadzie Włodzimierza Jabłońskiego wraz z początkiem roku zastosowaliśmy rzepakowy komponent paszowy Amirap Efekt, który zawiera 340 g białka, z czego 60% stanowi pożądana forma chroniona – nadmienia Michał Woźniak.


Większość pasz i komponentów paszowych dostarcza w dawce głównie białko żwaczowe. Problem ten dotyczy także utrzymania zwierząt w popularnym systemie pastwiskowym. Forma żwaczowa jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania żwacza i mikroorganizmów żwaczowych, ale jest wykorzystywana dopiero po odpowiednich przemianach w organizmie zwierzęcia. Nadmiar białka żwaczowego negatywnie wpływa na zdrowie i kondycję krów, stąd konieczne staje się właściwe zestawienie obu form tego składnika. Zdaniem eksperta wzrost parametrów jakościowych mleka po wprowadzeniu białka i tłuszczu w formie chronionej to aspekt, który cieszy hodowcę, ale nie sposób pominąć równie ważnych zmian w stadzie.


Przede wszystkim dostarczenie prawidłowo zbilansowanego białka dostępnego w Amirapie Efekt umożliwiło uregulowanie poziomu mocznika w mleku, który informuje hodowcę o statusie zdrowotnym stada. Warto również wspomnieć, że białko chronione nie ulega rozkładowi w żwaczu, stąd jest wykorzystywane bezpośrednio do produkcji mleka i właściwie uzupełnia się z formą żwaczową – informuje specjalista.


Z perspektywy hodowcy mogę dodać, że zmiana w dawce żywieniowej była łagodna. Nie zauważyłem negatywnych skutków tych działań, co jest niezwykle istotne, zwłaszcza przy wysokich wydajnościach. Poziom produkcji się zgadza, parametry też – to pozwala zachować stabilność w niestabilnych czasach (śmiech) i dobrze rokuje na dalszą współpracę – nadmienia Włodzimierz Jabłoński.


Więcej niż zyski


Dobra współpraca to, jak podkreśla gospodarz, kluczowy zwrot w jego relacjach z ekspertem
i reprezentantem terenowym.


Zanim wprowadziłem Amirap Efekt do dawki pokarmowej wielokrotnie konsultowałem z ekspertem swoje spostrzeżenia i obawy. Zdecydowałem się na ten krok i cały czas stosuję komponent, co najlepiej świadczy o tym, że współpraca układa się bardzo dobrze. Wszelkie sprawy dotyczące stada możemy spokojnie omówić podczas wizyt eksperta w moim gospodarstwie. Poza tym regularnie kontaktują się ze mną opiekunowie handlowi, dlatego sprawnie możemy zrealizować dostawy – zauważa rolnik.
 

Zdaję sobie sprawę z tego, jak poważne zmiany związane są z żywieniem, dlatego bardzo cenię sobie zaufanie, którym obdarzyli mnie hodowcy. Ingerując w dawkę pokarmową, bazujemy na badaniach, statystykach i doświadczeniach rolników, tak aby znaleźć odpowiednie rozwiązanie konkretnego problemu w stadzie – dodaje Michał Woźniak.


Warto wspomnieć, że Amirap Efekt to kolejny komponent paszowy produkowany w Zakładzie Uszlachetniania Białka Roślinnego, który znalazł zastosowanie w stadzie Włodzimierza Jabłońskiego. Jesienią pod okiem eksperta hodowca wprowadził do dawki Protinę Fat – wysokoenergetyczny komponent sojowy, który miał za zadanie uzupełnić niedobory energetyczne w dawce i właściwie wprowadzić stado w laktację.


Wcześniej sprawdziła się Protina Fat, teraz sprawdził się Amirap Efekt. Wyniki mówią same za siebie i to napawa optymizmem na dalszą współpracę – kończy hodowca.


(ab)