MRiRW: Wciąż poważne problemy w dostępie do rynku rolnego Ukrainy

Ukraina pozostaje ważnym odbiorcą polskich towarów rolno-spożywczych, ale wciąż notuje się poważne problemy w dostępie do tego rynku związane m.in. z kwestiami weterynaryjnymi i fitosanitarnymi – powiedział w czwartek w Sejmie wiceminister rolnictwa Ryszard Zarudzki.

Występując przed sejmową Komisją rolnictwa przypomniał, że Polska sprzedaje na Ukrainę produkty do karmienia zwierząt, drób domowy żywy, jabłka oraz przetwory spożywcze. Od 2014 roku rejestruje jednak znaczący spadek eksportu.

„W ostatnim okresie zanotowano spadek eksportu na ten rynek. W 2014 roku jego wartość obniżyła się o 22 proc.” – mówił Zarudzki. „Wartość eksportu obniżyła się z 357 do 297 mln euro” – dodał.

Wskazał też, że w 2015 roku zanotowano ujemne saldo obrotów na poziomie 85 mln euro. „Nie jest dobrze. Sytuacja jest niekorzystna dla strony polskiej” – powiedział. Wiceminister zapewnił, że MRiRW podejmuje szereg działań, aby poprawić bilans w handlu żywnością z Ukrainą. M.in. działa Polsko-Ukraińska Grupa Robocza ds. Współpracy w Dziedzinie Rolnictwa. Jej następne spotkanie wyznaczono na koniec kwietnia.

Grupa robocza zajmuje się m.in. warunkami i tendencjami we wzajemnym obrocie towarami rolno-spożywczymi, barierami w dostępie do rynku ukraińskiego dla polskich produktów spożywczych, a także wsparciem Ukrainy w dostosowaniu do wymogów i standardów UE.

Wiceminister przypomniał także, że resort rolnictwa prowadzi tylko sprawy świadectw i problemów fitosanitarnych, ograniczeń i zabezpieczeń rynków rolnych, natomiast samą wymianą handlową zajmuje się ministerstwo rozwoju.

Wśród głównych problemów dotyczących handlu żywnością z Ukrainą Zarudzki wymienił afrykański pomór świń (ASF). „Z tego powodu przepływ naszych artykułów rolno-spożywczych na Ukrainę był trochę utrudniony, np. nie tylko nie można było wywozić ze stref chronionych, ale z całego województwa podlaskiego” – wyjaśnił. Mówił też, że są kwestie weterynaryjne związane z mięsem wołowym i bydłem rzeźnym, mięsem wieprzowym i przetworami. Utrudnienia dotyczą też świadectw dla mleka i produktów mlecznych, uzgodnienia świadectw zdrowia dla kurcząt, indycząt i kacząt oraz kwestie fitosanitarne.

„Chodzi o świadectwa, aby nasze produkty mogły być wywożone i sprzedawane na rynku ukraińskim” – poinformował. „Tutaj ciągle są te problemy, mimo to (…) Ukraina pozostaje ważnym odbiorcą polskich towarów rolno-spożywczych” - dodał.

Tłem dla współpracy z Ukrainą są umowa stowarzyszeniowa z UE, a także współpraca z Federacją Rosyjską – zauważył Zarudzki.

Wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Kacperczyk przypomniała, że w wyniku destabilizacji sytuacji politycznej i finansowej na Ukrainie doszło do załamania tamtejszej gospodarki. Według niej nie należy też spodziewać się istotnej poprawy sytuacji gospodarczej w następnych latach; optymistyczne prognozy MSZ przewidują wzrost ukraińskiego PKB w granicach 1 proc.

Uczestniczących w posiedzeniu komisji rolników najbardziej jednak niepokoił nadmierny, ich zdaniem, import zboża z Ukrainy. Szef rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski pytał, jak polityczne wsparcie przez Polskę Ukrainy ma się do importu ukraińskiej kukurydzy do Polski. Zwracał też uwagę na niską cenę surowca z Ukrainy, wyjątkowo dotkliwą dla rolników po zeszłorocznej suszy.

„Już mamy wiosnę, wychodzimy w pola, a nikt nie ma żadnej gwarancji, że osiągniemy jakiekolwiek korzyści” – podkreślał Izdebski. Przypomniał też, że Ukraina embargo na polskie mięso wieprzowe wprowadziła jeszcze przed Rosją.

„Dla mnie, jako członka ścisłego kierownictwa ministerstwa są to sygnały ostrzegawcze. Rozumiem, że jeśli podejmuje się te tematy na sejmowej komisji rolnictwa, to są one wiarygodne, potwierdzone i mają swoją jakość” – odpowiadał mu wiceminister Zarudzki. Mówił, że informacje rolników o nadmiernym imporcie zbóż należy porównać z danymi resortu. „My mamy pewne grupy danych i mamy po drugiej (stronie) pewne grupy danych. Coś tutaj w tym bilansie nam się nie zgadza” – zauważył. Zaznaczył jednak, że MRiRW temat podejmie.(PAP)

zab/ mhr/