Vademecum przydomowego sadu owocowego

Amatorów świeżych owoców, prosto z przydomowego sadu nie brakuje. Warto jednak pamiętać, że osiągnięcie pożądanych plonów nie będzie możliwe bez wykonania koniecznych zabiegów. Jakich? O tym w rozmowie z Łukaszem Lewandowskim z firmy Frusto.
 

Prowadzenie przydomowego sad – co należy wziąć pod uwagę?

Wyobraźmy sobie piękną, słoneczną pogodę. Na zewnątrz słychać śpiew ptaków, a w przydomowym sadzie czekają na nas pyszne, naturalne owoce. Wielu miłośników sadownictwa mogło się rozmarzyć w tym momencie…

Na pewno tak. Przydomowe sady cieszą się sporą popularnością. Tym bardziej że cały czas promowany jest trend zdrowego odżywiania, a te pyszne i naturalne owoce, o których wspominasz, świetnie się w to wpisują.
 

Trendy sprzyjają, a warunki pogodowe?

Kluczową rolę w sadownictwie odgrywają miesiące po starcie wegetacji, czyli kwiecień i maj. To newralgiczny czas, który decyduje o wystąpieniu uszkodzeń przymrozkowych. Rusza wegetacja, drzewa wybudzają się ze spoczynku zimowego, i wraz z jej postępem spada odporność sadu na niskie temperatury. W zimę rośliny potrafią wytrzymać mrozy na poziomie nawet -25°C, a w kwitnieniu już -3°C czy -2°C powodują uszkodzenia.

Zdążyliśmy się przyzwyczaić do wiosennych przymrozków, ale jak sobie z nimi radzić w sadzie?

Przede wszystkim należy właściwie przygotować drzewa do spoczynku zimowego. Mam na myśli dostarczenie składników pokarmowych. Po zbiorze owoców najważniejsze jest podjęcie działań wzmacniających założone pąki kwiatowe z poprzedniego roku, tak aby były one odpowiednio odżywione i miały większą odporność na spadki temperatur.


 

Jakie zabiegi wykonywać w przydomowym sadzie?

Uporządkujmy zabiegi, które trzeba wykonać, aby zebrać zdrowe owoce?

Wraz ze startem wegetacji pojawiają się pierwsze liście, zielone części roślin, wtedy rozbudowuje się rozeta kwiatowo-liściowa. Aby roślina dobrze się rozwijała, musi być odpowiednio przeprowadzony proces fotosyntezy – do tego niezbędna jest właściwie rozbudowana rozeta. Co za tym idzie, trzeba podać nawóz NPK. Dzięki temu będzie ona lepiej rozwinięta, a przez to pobór składników pokarmowych będzie efektywniejszy.

Jakie składniki należy dostarczyć roślinom przed kwitnieniem?

W tym czasie przede wszystkim powinniśmy dostarczyć fosfor, najlepiej w formie dolistnej. Pierwiastek ten dostarcza energię, która jest niezbędna do zachodzących w tym czasie podziałów komórkowych.

A po kwitnieniu?

Tu z kolei warto wymienić potas, który wpływa na przyrosty, masę owoców, a także wapń – zapobiegający chorobom fizjologicznym, takim jak gorzka plamistość podskórna.

To przez nią spowodowane są te charakterystyczne czarne plamki na owocach?

Otóż to!

Omówmy regulację wzrostu. Ustalenie właściwego terminu bywa trudne…

Jeżeli chodzi o jabłonie, mamy do czynienia z cięciem zimowym. Natomiast w ogródkach przydomowych młode nasadzenia – posadzone rok wcześniej, tniemy jak najpóźniej, aby ryzyko przymrozków było jak najmniejsze. Z kolei latem warto pomyśleć o tzw. cięciu prześwietlającym, które polega na usunięciu pędów i liści, które stanowią dla owoców przeszkodę w dostępie do słońca. Co więcej, wykonując letnie cięcie, ograniczamy presję mszycy oraz mączniaka – podstawowej choroby w sadzie jabłoniowym. W przypadku upraw pestkowych cięcie wykonujemy bezpośrednio po zbiorze – to zasadnicza różnica między tymi uprawami.

 

Ochrona przydomowego sadu przed chorobami i szkodnikami

 

 

Jak z kolei powinna być prowadzona ochrona przed chorobami?

ŁL: Krótko mówiąc, zarówno w sadzie typowo handlowym, jak i przydomowym, podstawą działań ochronnych jest profilaktyka.

Co masz na myśli?

ŁL: Mówi się, że „lepiej zapobiegać niż leczyć” – w sadownictwie doskonale sprawdza się ta praktyka. Skuteczne wykonywanie zabiegów zapobiegawczych, pozwala na zachowanie „czystego” – czyli wolnego od chorób sadu. Dzięki temu dalsza ochrona jest łatwiejsza i skuteczniejsza. Co ważne, zabiegi zapobiegawcze generują również spore oszczędności w porównaniu do działań interwencyjnych podejmowanych wówczas, gdy doszło już do infekcji.

Przystępujemy do ochrony – pierwsze zabiegi. Co zastosować?

ŁL: Pierwsze zabiegi wykonuje się przy użyciu preparatów miedziowych. Jeden, dwa zabiegi na początku startu wegetacji powinny wystarczyć. W dalszym okresie gama dostępnych produktów jest bardzo szeroka.

Jak bardzo?

W przypadku jabłoni wykonuje się łącznie nawet kilkadziesiąt zabiegów...

Czy w przydomowym sadzie jest to konieczne?

ŁL: Na pewno jest to konieczne w sadach typowo handlowych. W przypadku przydomowych warto wykorzystać prostsze substancje, takie jak kaptan. Natomiast jeżeli widoczne są już infekcje, wówczas musimy zainwestować w preparaty działające silnie interwencyjnie i wyniszczająco względem chorób.

Mamy już choroby, czas więc wspomnieć o szkodnikach

ŁL: Mówiąc o szkodnikach, zacznijmy od mszyc. Praktycznie od momentu, gdy pokazują się pierwsze części zielone, trzeba uważać na mszycę jabłoniową. Przed kwitnieniem należy szczególną uwagę zwrócić na tę, która sieje największe spustoszeni, czyli mszycę jabłoniowo-babkową. W związku z tym skuteczne zabiegi powinny być wykonane przed kwitnieniem, w okolicach fazy różowego pąka, żeby tej presji nie przenieść na okres pokwitnieniowy.

Z czego wynika tak duża presja mszycy jabłoniowo-babkowej?

ŁL: Tak jak wspomniałem, to szkodnik, który sieje największe spustoszenie w sadach. Mszyca jabłoniowo-babkowa zwija liście, doprowadzając do ich kędzierzawości. Często w sadach przydomowych można zauważyć występowanie skupisk małych owoców. Kojarzysz?

Niestety...

ŁL: To właśnie efekt pojawienia się mszycy jabłoniowo-babkowej. Nie można jednak zapominać również o zwalczaniu, takich szkodników jak popularne zwojkówki. Charakterystyczne ślady pozostawia po sobie także owocówka jabłkóweczka. Powszechnie znane, namacalne wgryzienia w owocach to wynik jej działalności.

Pytanie brzmi: jak sobie z tym radzić

ŁL: Skutecznie – tylko i wyłącznie. Jeżeli pojawia się mszyca, należy wykonać najprostszy zabieg przy użyciu pyretroidów, np. Judo 050 SC. Wiele z nich można zakupić w mniejszych opakowaniach, które w sadzie przydomowym powinny wystarczyć. W dalszej części sezonu warto wykorzystać bardziej zaawansowane preparaty o działaniu systemicznym chociażby Mospilan 20 SP. Natomiast raz jeszcze powtórzę, podstawą jest lustracja, dokładna obserwacja sadu. Jeżeli podchodzimy do tego odpowiedzialnie, to za pomocą wskazanych środków można sobie poradzić z presją szkodników i chorób.

Dziękuję za rozmowę
 

(ab)
 

Materiał ukazał się w “Magazynie Najbliżej Rolnika” nr 2 / 2021 (13)